Zakon Feniksa
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Severus Snape

3 posters

Go down

Severus Snape  Empty Severus Snape

Pisanie by Severus Snape Sro Lut 26, 2014 12:17 pm



ψ Severus Snape ψ

Alan Rickman





    »Imiona postaci«
    Severus Tobiasz
    »Nazwisko postaci«
    Snape
    »Wiek«
    35 lat
    »Data urodzenia«
    9 stycznia 1960 r.
    »Miejsce urodzenia«
    Spinner's End
    »Czystość krwi«
    Półkrwi



    »Miejsce zamieszkania«
    Spinner's End
    »Dom«
    Slytherin
    »Patronus«
    Łania
    »Bogin«
    Martwa Lily
    »Zawód«
    Nauczyciel eliksirów
    »Różdżka«
    Olcha, 13 cali, dość sztywna, szpon hipogryfa







» PATRONUS  « Severus nauczył się tego zaklęcia pod koniec szkoły. Najpierw jego patronus przybierał nieokreślone formy, a potem - z czasem - przybrał formę pięknej, dorodnej łani. Jego patronus jest taki sam jak Lily Potter, matki Harry'ego. Niewiele osób o tym wie, bo stara się nie używać tego zaklęcia gdy nie musi.

» RODZINA  «

Ψ Eileen Prince - Snape  - matka Severusa. Posłuszna w stosunku do męża, czasami nazbyt bierna. W Hogwarcie była uczennicą Slytherinu. Była czystej krwi, czego Severus zawsze zazdrościł matce. Książę stracił do niej szacunek gdy pierwszy raz został uderzony przez ojca a matka bezczynnie się temu przyglądała.            

Ψ Tobiasz Snape - śmiało można stwierdzić, że Severus jest jego wierną kopią. Mężczyzna miał długie, czarne włosy sięgające do ramion i puste oczy. I ten sam haczykowaty nos. Był mugolem i nienawidził wszystkiego co magiczne, łącznie z żoną i synem, nad którymi z lubością znęcał się po pijaku. Status - zaginiony. Nigdy nie odnaleziono jego ciała, choć najprawdopodobniej nie żyje.                        

BIOGRAFIA
Zajrzyjmy do jednego z domów przy Spinner's End. To tu jakieś dwa lata temu przyszedł na świat mały, czarnooki chłopiec o imieniu Severus. Jego matka była czarownicą, która rozkochała w sobie mugola i nieładnie mówiąc zaciągnęła do łóżka, a potem wzięła na dziecko. No, i tak właśnie powstał Sevek. Słodkie dzieciątko o bladych policzkach i rozczochranych, czarnych jak smoła włosach. Ale dobrze, wróćmy do przytulnego saloniku... Oj, zaraz. To wcale nie jest ten sam przytulny salonik co kilka lat wcześniej! Wygląda bardziej jak pobojowisko. Dlaczego mały chłopiec siedzi skulony w kącie, ściskając w drobnych piąstkach swojego misia? Czemu jego ojciec siedzi przy stole pochylony nad butelką wódki i żłopie ją bez opamiętania? I gdzie do cholery jest matka małego, która powinna w tej chwili zająć się maleńkim, żeby przestał płakać?! O, jest, przyszła... Przyniosła zupę swojemu mężowi. Posłała smutne spojrzenie w kierunku ciemnowłosego dzieciaka i wróciła do kuchni, jakby nigdy nic.
***

Nieco później, może jakieś trzy lata. Przypuszczalnie, bo patrząc na szczuplutkie ciało chłopczyka ciężko stwierdzić jednoznacznie czy ma lat trzy, cztery czy może jeszcze mniej. No, w każdym razie patrząc na zmiany na twarzy jego ojca i matki można było śmiało stwierdzić, że jednak minęło trochę czasu. Mniej więcej sześcioletni chłopiec siedział pochylony nad książką, którą dostał na urodziny od matki. Obrazki w niej były ruchome, a sama książka pachniała tak cudownie, jakby ziołami. Nie był to typowy podręcznik, ale można było ją zaliczyć do pomocy szkolnych. Opowiadała o eliksirach, których warzenie wymaga wielu lat doświadczeń i niezwykłej precyzji. Były to eliksiry niekoniecznie ... dozwolone. Dlaczego więc oczy chłopca jaśniały na sam widok czarodzieja mieszającego w kociołku jakąś podejrzliwie wyglądającą, szarą substancję? W pewnym momencie coś na dole stuknęło. Zupełnie jakby ktoś... oberwał czymś ciężkim, albo został rzuconym na ścianę. Obie opcje były prawdopodobne, żadnej nie można było wykluczyć. Severus zsunął się z wysokiego krzesełka przy parapecie i wrzucił książkę pod łóżko, wskakując pod kołdrę. Naciągnął ją na głowę, jakby to miało powstrzymać dochodzące z otoczenia dźwięki. Modlił się o sen, dopóki ten nie nadszedł pół godziny później wśród niezbyt przyjemnych krzyków Eileen i Tobiasza. Przerwijmy tą smutną scenę na rzecz innej, nieco weselszej.
***

Lato, ciepły, słoneczny dzień. Mały chłopiec o ziemistej cerze z włosami sięgającymi ramion siedzi na huśtawce, odbijając się nogami od podłoża. Ma na sobie długą, o wiele na niego za dużą koszulę i wytarte spodnie. Wszystko w czarnych barwach. Można by pomyśleć, że jest duchem. Wyglądał nawet na takiego ... małego zombie. Ale nie, oddychał, nawet poruszał lekko nogami by lepiej się huśtać. Musiał więc żyć, choć jego nieruchome oczy wcale na to nie wskazywały. Wlepione były w drzwi jednego z niewielkich, ale wyglądających przytulnie domków. Wiedział, kto w nim mieszka. Przychodził tu od kilku tygodni, ale bał się do niej zagadać i za każdym razem gdy wychodziła pobawić się z siostrą on uciekał. Nie miał odwagi spojrzeć w jej oczy, choć jeszcze nie był do końca pewien jakiego są koloru, i powiedzieć wprost to, co zamierzał. Czekał więc, robiąc małe kroczki. Jak na razie byli na etapie mówienia sobie "cześć", a to już jakiś postęp. Tego dnia jednak nie zamierzał na nic czekać, nie miał już więcej czasu. Wkrótce przecież Lily dowie się, że jest niezwykła. A lepiej będzie, jeśli zrobi to sam, niż miałaby się dowiedzieć z jakiegoś głupiego listu. I faktycznie, jak postanowił tak też zrobił. Kilkanaście minut później gdy Lily i Petunia wybiegły z domu i zaczęły bawić się w ganianego, Snape ruszył dzielnie w ich kierunku. I wcale nie miał zamiaru dołączyć się do zabawy.
***

- Jesteś niesprawiedliwy, Severusie. Popatrzyła na niego tymi swoimi ogromnymi, zielonymi ślepiami, zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego jaką mają moc. Jak na niego działają. Chłopiec wziął głęboki oddech i kopnął jeden z kamyków, nie wyjmując dłonie z kieszeni przydużych spodni. Miały podwinięte nogawki, ale i tak nie leżały prawidłowo.
- To nie jest niesprawiedliwość. Ja tylko stwierdzam fakt. Oni są gorsi, bo nie są tacy jak my.
Wyższość, która rozbrzmiewała w głosie jedenastolatka zaniepokoiła rudowłosą. Zatrzymała się i popatrzyła na chłopca, zupełnie jakby widziała go pierwszy raz na oczy. Palce zacisnęła na spoczywającej w kieszeni kopercie, w której znajdował się list z Hogwartu. Odkąd go otrzymała przeczytała treść chyba z tysiąc razy. Widziała, jak list Severusa ląduje w koszu zaraz po przeczytaniu, ale nie mogła zrozumieć dlaczego. Czasem miała wrażenie, że w ogóle go nie zna. Jakby był zupełnie innym chłopcem niż dotychczas jej się wydawało. I kilka lat później miała się przekonać, że miała rację.
***

- Nazwałeś mnie szlamą!
W zielonych oczach błysnęły łzy. Lily usilnie próbowała wyczytać cokolwiek z jego twarzy, ale wszystko poszło na marne. Wyraz jego twarzy był nieprzystępny. Severus nawet na nią nie spojrzał, jego oczy patrzyły na coś ponad jej rudą czupryną. Na cienkich, jasnych wargach błąkał się ironiczny uśmieszek, a dłonie trzymał wepchnięte głęboko w kieszenie czarnej peleryny. Było dość zimno, więc dziewczyna zaczęła drżeć. Z zimna i ze złości. Natomiast Severus zdawał się nie zwracać na to uwagi, a niska temperatura wpływała na niego wręcz kojąco. Pokiwał jedynie głową, jakby to wszystko wyjaśniało i obejrzał się za siebie. Banda Pottera siedziała pod drzewem, jak zwykle spiskując coś półgłosem.
- Nazwałem Cię słowem, na które sobie zasłużyłaś. Twoja krew jest brudna, a Twoi przyjaciele - niemal wypluł to słowo - to zdrajcy. Jesteś nędzną szlamą, Evans. Nikim więcej.
Obrócił się na pięcie i odszedł w kierunku zamku, zupełnie nie zwracając uwagi na zszokowany wyraz twarzy panny Evans. Niestety, gdyby chociaż na chwilę umiał utrzymać język za zębami może wszystko potoczyłoby się inaczej...
***

Severus wyglądał teraz nieco doroślej. Pewnie dlatego, że faktycznie - wydoroślał.  Minęło kilkanaście lat od jego kłótni z Lily. Nie był już uczniem, choć nadal nosił czarne ubrania, miał czarne, przydługie włosy i połyskujące mordem oczy. Był nauczycielem eliksirów w Szkole Magii i Czarodziejstwa i... wbrew wszystkiemu co można o nim sądzić - był naprawdę szczęśliwy. Teraz stał przy biurku dyrektora Hogwartu, pochylając się lekko i wpatrując się w oczy starszego mężczyzny twardym, choć nieco nieobecnym wzrokiem.
- Nie rozumiem. Co to wszystko ma wspólnego ze mną?
Dumbledore uśmiechnął się pobłażliwie. Nie lubił się powtarzać, ale najwyraźniej do Severusa nie docierało to, co próbował mu wytłumaczyć. Pokręcił lekko głową i wskazał mu krzesło, sądząc, że szykuje się dłuższa rozmowa. Severus odmówił gestem dłoni i oparł ją chwilę później o blat biurka dyrektora.
- Albusie, naprawdę chciałbym się wreszcie dowiedzieć czego konkretnie ode mnie oczekujesz.
- Pilnuj go, Severusie. Chcę, żebyś miał na niego oko, gdy już się tu pojawi. Nie mówię, że masz być dla niego miły, nie wymagam tego od Ciebie, wiem, że to nie w Twoim stylu... po prostu postaraj się, żeby był tutaj bezpieczny.
***

On. Znowu. To. Robi! Znów go prowokuje. Wstrętny dzieciak z niewyparzoną gębą, który gada co mu ślina na język przyniesie, pyskuje, krzyczy, podnosi głos NA NAUCZYCIELA, nie okazuje szacunku... wredne, małe, cholerne... gnida! Gówniarz! Cholerny szczeniak! Uhh.
Severus zacisnął palce na biurku, wlepiając swoje czarne i puste ślepia w chłopca z blizną na czole. Tak, tego dnia znów go zdenerwował. Wykazał się wyjątkową ignorancją co do przedmiotu nauczanego przez Snape'a i ... przynajmniej takie miał wrażenie Severus - nie słuchał go. Myślami był gdzie indziej. Jak zwykle. Ale o dziwo nie rozmawiał ani z Granger, ani z Weasley'em. Po prostu patrzył nieobecnym wzrokiem na pióro, które trzymał w dłoni. Czyli nawet nie udawał, że coś notuje. Pięknie. Chociaż... to też dobry powód, żeby odjąć mu punkty. Snape swoim zwyczajem bezszelestnie zbliżył się do Gryfona, stanął za jego plecami i wysyczał mu do ucha.
- Minus dwadzieścia punktów za Twoją bezczelność, Potter. Mógłbyś chociaż udawać, że mnie słuchasz.
I odsunął się wśród jęków zawiedzionych Gryfonów. Uśmiechnął się pod nosem, wracając na swoje miejsce za biurkiem. Odejmowanie punktów tym małym gnidom naprawdę sprawiało mu nieopisaną przyjemność.
W trakcie tych samych zajęć Gryffindor stracił jeszcze kilka punktów przez tego łajzę, Longbottoma a Mistrz Eliksirów do końca dnia miał bardzo dobry humor.
***

Draco, inaczej tego nazwać się nie da, rozwalił się na kanapie w prywatnych komnatach Severusa i popatrzył w sufit, krzyżując nogi w kostkach. Snape skrzywił się lekko, lokując się w swoim ulubionym fotelu przy kominku, ze szklaneczką w dłoni. Co było w szklaneczce - tego nie był pewien nawet Draco, który przecież często go odwiedzał. Malfoy odrzucił głowę do tyłu, pozbywając się w ten sposób grzywki i zerknął na Severusa. W międzyczasie ten przestał się już krzywić, a jedynie siedział i pił powoli zawartość szklaneczki, wyglądając na coraz bardziej zrelaksowanego. Tym razem chłopak nie przyszedł po nic konkretnego, po prostu siedział i narzekał na to, jak to Potter go strasznie denerwuje. Severus kiwał współczująco głową, mając wielką ochotę złapać chłopaka za włosy i wyrzucić go ze swojego królestwa, ale nie zrobił tego tylko i wyłącznie dlatego, że był Malfoy'em. Jakby nie było - przyjaźnił się z jego ojcem, nawet jeśli z jego strony nie była to przyjaźń tak do końca szczera. Doceniał jednak wszystko to co kiedyś robił dla niego Lucjusz i czuł się zobowiązany mu to jakoś wynagrodzić. Więc się starał, jak tylko mógł. Słuchał więc cierpliwie tego co mówił Draco (wpuszczając jednym uchem i wypuszczając drugim) i odliczał czas do ciszy nocnej, po której to młody Malfoy musiał wrócić do pokoju wspólnego Ślizgonów. Potarł delikatnie palcami o lewe przedramię, przez materiał szaty oczywiście, nie zamierzając przed Draconem chwalić się swoim znakiem. Bo choć miał go od dawna nie uważał, by był to powód do dumy. Wyciągnął nogi przed siebie, rozsiadając się wygodniej i uniósł z zainteresowaniem brwi, słuchając Draco. Wspomniał coś o ojcu. Tak, często o nim wspominał, to prawda, ale teraz ... jego głos był jakiś inny. Jakby coś w jego domu się zmieniło. Czy tak faktycznie było - tego Severus nie mógł być pewien. Może po prostu zmienił się stosunek Draco do Lucjusza? A, zresztą... co go to niby obchodziło?


CHARAKTER
Severus Snape. No cóż, nie jest to łatwy w obejściu człowiek. Nie da się do wytresować jak pieska, nie pomoże dobre podejście ani słodkie słówka. Musi minąć trochę czasu, zanim przyzwyczai się do jakiejś osoby. Niekiedy całe lata. Jeśli ktoś jest cierpliwy to możliwe że uda mu się wreszcie osiągnąć swój cel i zdobyć cień jego zaufania. Gorzej, jeśli ma w planach jedynie wykorzystanie biednego Snape'a. Wtedy biada mu, oj biada...
Ludzie dzielą się na dwie kategorie : Ci, których Severus nienawidzi i Ci, których jakimś cudem toleruje. Do pierwszej grupy wliczają się szlamy, zdrajcy i reszta hołoty oraz Huncwoci. Ci ostatni to ścierwo, które nie jest godne nawet pozostać chociażby na moment w jego myślach. Druga grupa, to Ślizgoni. Ich toleruje, bo są tacy jak on. Są lepsi, ze względu na dom do którego należą i poglądy, jakie wyznają. Już samo to kwalifikuje ich do tej lepszej kategorii.
Nie oznacza to wcale, że wszystkich traktuje dobrze. Nie może znieść widoku wytapetowanych ślicznotek pokroju panny Parkinson. Gdyby niektóre czystokrwiste Ślizgonki nie nosiły tego jakże zacnego nazwiska (każde nazwisko czystej krwi było zacne, według niego) również je zepchnąłby na sam koniec swojej listy, ale wie, że należy im się szacunek. A gdy Severus chce to naprawdę potrafi kogoś szanować. Oddzielne miejsce w jego hierarchii ma Lucjusz, dzięki któremu jakoś udało mu się odnaleźć w tej pełnej nienawiści i brutalności szkole. To on pomógł mu wykształcić w sobie swego rodzaju odporności na bezmózgie żarty i drwi Gryfonów. Wkrótce do zwykłej, biernej odporności dołączył sarkastyczny uśmieszek i krótkie prychnięcia, a następne w kolejności były docinki pod adresem Pottera i Jego Bandy Uważających Się Za Niewiadomo Co Dupków.
Nauczył się bronić i odkrył, że nie tylko przemoc może ranić, ale również słowa. I że są zaklęcia, które mogą sprawić wrogowi taki ból, że nigdy więcej nie wypowie się o tobie źle. W trakcie ćwiczeń sam nawet jedno z nich wymyślił - to zaklęcie, które rozcina ciało, powodując niemal natychmiastowe wykrwawienie. Tylko on zna jego przeciwzaklęcie, choć zdaje sobie sprawę że nieumiejętnie wykonane nie pozostawi takich skutków jak oryginał i da się je wyleczyć zwykłymi miksturami.
Prawdopodobnie nie było w szkole bardziej bezczelnego ucznia, może poza Malfoy'em. Nie miał w zwyczaju odnościć się do kogokolwiek z szacunkiem. A teraz - czy teraz kogokolwiek darzy chociażby gramem szacunku? Przekonaj się sam, może akurat uda Ci się wplątać w jego wąski krąg, który jest przez niego - jako tako - 'lubiany'. To może za duże słowo, bo on nie lubi nikogo, nawet siebie, ale lepszego określenia nie widzę. Chociaż nie, lubi niektórych swoich uczniów, na przykład takiego Malfoy'a, ale... jakby to powiedzieć... wkurza go gówniarz, więc nie pokazuje mu tego, żeby go jeszcze bardziej nie rozpieścić.  


CIEKAWOSTKI


    Jego największą pasją są eliksiry. Właściwie poza nimi nie ma żadnych zainteresowań. Czasami sięga do czarnomagicznych ksiąg, lubi też torturować i zabijać (nie tylko na życzenie Czarnego Pana) ale chyba z wiekiem zaczyna się uspokajać.



    » Nie znosi smaku piwa kremowego.
    » Jego oczy są autentycznie czarne. Nie nosi żadnych soczewek, po prostu urodził się z takimi. Sam twierdzi, że są puste. Nienawidzi na nie patrzeć w lustrze.
    » Nienawidził bandy Huncwotów. Zresztą, nadal z całego serca nienawidzi ich pomimo, że ich 'szefa' już nie ma.
    » Zgrywa odważnego i pyskatego faceta, ale w rzeczywistości jest dość wrażliwym, dobrym człowiekiem. Tej jego strony jednak nikt nigdy nie pozna.
    » Nie odpowiada na pytania o ojca.
    » Nie jada cukru i słodyczy, toleruje jedynie niektóre Fasolki Wszystkich Smaków.
    » Nienawidzi gdy ktoś zdrabnia jego imię! Dostaje od tego białej gorączki!
    » Jest twórcą między innymi zaklęcia Sectumsempra.
    » Jego ubranie pachnie ziołami, a włosy cynamonem. Wbrew pozorom naprawdę je myje i nie ma pojęcia dlaczego nie chcą być ułożone tak, jak należy!
    » Tak, nadal jest zakochany w Lily. Zawsze był.
    » Jest prawdopodobnie jednym z niewielu Śmierciożerców, którzy potrafią wyczarować patronusa.
    » Co roku stara się o stanowisko nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią i nienawidzi każdego nowego profesora przyjętego na to stanowisko.
    » Młody Malfoy wciąż zwraca się do niego po imieniu, a jego wręcz trafia wtedy cholera. No, ale chyba pomalutku się do tego przyzwyczaja. Jednak gdyby jakiś inny uczeń choćby spróbował... och, biada mu.
    » Profesor eliksirów i wychowawca Slytherinu.
    » Od kilkunastu lat jest Śmierciożercą, jednak tak naprawdę stoi po stronie dobra. Lord Voldemort myśli jednak, że Snape szpieguje dla niego, donosząc mu o poczynaniach Zakonu Feniksa... i faktycznie, robi to, ale na polecenie Dumbledore'a. Podwójny agent, jednym słowem? Nie, nic bardziej mylnego. Jego serce jest jak najbardziej razem z innymi członkami Zakonu.

Severus Snape
Severus Snape
Mistrz Eliksirów

Różdżka : Olcha, 13 cali, dość sztywna, szpon hipogryfa
Multikonta : Antonin

Powrót do góry Go down

Severus Snape  Empty Re: Severus Snape

Pisanie by Severus Snape Sro Lut 26, 2014 3:38 pm

próbujemy, rzut.
Severus Snape
Severus Snape
Mistrz Eliksirów

Różdżka : Olcha, 13 cali, dość sztywna, szpon hipogryfa
Multikonta : Antonin

Powrót do góry Go down

Severus Snape  Empty Re: Severus Snape

Pisanie by Admin Sro Lut 26, 2014 3:38 pm

The member 'Severus Snape' has done the following action : Rzut kośćmi

'Bonus do karty' :
Severus Snape  Mg2g
Result :
Severus Snape  UqdI2tH
Admin
Admin
Admin


Powrót do góry Go down

Severus Snape  Empty Re: Severus Snape

Pisanie by Armand Crow Sro Lut 26, 2014 4:57 pm

Hmm... Karta piękna, si. Lubię takie, dobrze się je czyta - jak dobra książkę, z tym, że w biografii brakuje mi bycia prawdziwym śmierciożercą, przejścia na stronę dobra i powodów zmiany decyzji i przewartościowania poglądów, próśb o chronienie Lily; z kolei w rozmowie na temat Harry'ego brakuje mi reakcji Snape'a. Rozumiem, że może chciałaś tu zostawić takie niedomówienie, ale jednak... Niedomówień i tak jest sporo w stosunku do siódmego tomu, a sam Sev może Ci się jeszcze pozmieniać fabularnie w razie czego. :)Brakuje mi jego reakcji, choćby niewerbalnej. Smile
Nie podoba mi się też aż taka arogancja względem nauczycieli. To było ładnych parę lat temu, kiedy jeszcze uczniowie nie pozwalali sobie na aż tyle, co dzisiaj, a nawet w czasach Harry'ego wszyscy grzecznie mówią "panie profesorze" nawet do nauczycieli, których nienawidzą. Pogarda dla kogoś to jedno, okazywanie jej w taki sposób - to zupełnie co innego.

EDIT

Akceptuję kartę i witam oficjalnie na naszym forum. :)Zapraszam teraz do tematów z relacjami i sową i życzę udanej i przyjemnej gry. :D

Za świetną kartę otrzymujesz ode mnie 45 punktów.
Armand Crow
Armand Crow

Różdżka : 13 cali, dąb, sztywna, włókno ze smoczego serca

Powrót do góry Go down

Severus Snape  Empty Re: Severus Snape

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach